Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
211

Brakło więc wiadomości o losach posłańca i podróży celu; gdy nareście jednego szabasowego wieczora dano znać do dworu, że Abraham powrócił, ale ponieważ gwiazdy już były na niebie wdział naprzód obrzędowy strój i pobożnie stanął do modlitwy.
Nazajutrz więc dopiero odebrał Karol listy i pieniądze. — Sarnów został sprzedany jednemu z sąsiadów, ani źle ani dobrze; kupiec całą summę dał gotówką, o co właśnie chodziło. Nie chciał się podjąć Abraham przewiezienia jéj, wziął tylko część, resztę zaś przesłano przez Warszawę. — Pamiątki miano późniéj gdy się kraj uspokoi wyprawić do Skały...
Rotmistrz Poremba w czasie rewolucyi jeszcze zgryzłszy się straszliwą wieścią o pragskiéj rzezi, położył się powtarzając — trzeba umierać, nie ma po co żyć — i w istocie umarł.
W ten sposób Karol był uratowany, mógł do czasu pozostać w Skale nie stając się ciężarem wdowie, owszem spiesząc dla niéj z pomocą. Odetchnął swobodniéj, pilniejsze długi natychmiast popłacone zostały, Tadzio dostał konia, siodło i książki do nauki.
Czuł to Karol, że przynosząc im trochę gro-