Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
206

W obawie, aby kto nie wydał rannego pod Maciejowicami zbiega, niebezpiecznie było używać z miasta lekarza... Kraków zajmowali niemcy. Abraham podjął się sprowadzić zręcznego felczera z Pińczowa, za którego uczciwość zaręczał. Staruszek ten nie budząc podejrzeń, mógł przybyć do Skały, gdyż go tam często na wieś bierano, a doświadczonym był w leczeniu ran na których nigdy w Polsce nie zbywało.
Sam Karol z amerykańskiéj jeszcze wyprawy wyniósł doświadczenie które się teraz bardzo przydało...
Wprędcie też z pomocą staruszka, przy troskliwości Ewy... kaleka się dźwignął i odżył po trosze.
Rany się goiły i zabliźniały szybko... ale ta rana wielka, zadana upadkiem kraju, nie rychło krwią płynąć przestała. Zmuszony żyć a męstwem zasilać, Karol wymógł na sobie pozór zdrowia i życia, chwilami wszakże wracało znękanie i cierpienie aż do łez... Tadzio często zastawszy go samego w pokoju dziada. nie mógł zrozumieć dlaczego stryjcio miał uśmiech na ustach i razem łzy na powiekach... Matka mu też tego wytłoma-