Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
167

misu z występkiem i nie powinno być litości dla zdrajców!
Na żal gorący rzucił płocho żarzewiem!.. Słowo jego leci, rozognia się, mnoży, podwaja, rozpłomienia, tysiąc ust powtarza — nie ma litości dla zdrajców..
Tragedya dziewiątego Maja odgrywa się powtórnie 28 Czerwca.. ale ohydniéj, okrutniéj, szaleniéj jeszcze.
Wściekłości tłumów nic powstrzymać nie może — Kraków stracony! zemsty woła.. Napróżno Zakrzewski rozkrzyżowuje się we drzwiach więzień i woła: —
— Mnie powieście!!
Lud, co go szanuje, dziś nie słucha.. łamią się drzwi, wloką ludzie nieznani, chwytają po drodze niewinnych, których czyjś palec ukazał, a gdy brak stryczków, wieszają na furmańskim batogu.
Omylili się tylko ci, co rachowali, że zburzoną ulicą naród pociągną... że na szubieniczném drzewie zrąb rewolucyjny założą — Kościuszko stanął twardo... siedmiu sprawców obwieszono.. Konopka wskazany na wygnanie.. Dla czego taka łaska? pytają po cichu.. Był kanclarzystą Kołłątaja..
Któż tam dziś zbada prawdę.. Szło zrazu