Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
75

świecie nie miał więcéj nikogo a gdy zobaczył ją w progu, na sercu mdło mu się zrobiło...A! bodaj te wojny! tych ludzi!..
Matuś była blada i nędzna.. chora, kaszląca, a nie miała na bożym świecie nikogo krom jego jednego.
Podszedł ku niéj kręcąc w palcach słomkę ze spuszczonemi oczyma.
— Matuś kochana, może ja z paniczem gdzie pojadę.. coś mi się widzi, że on się wybiera, a juści mnie weźmie, bo choćby nie brał to go nie opuszczę..
Przyszedłem was pożegnać..
— A! panicz jedzie! dokądże? Spytała wdowa z trwogą.
— Albo to mnie wiedzieć, rzekł Stach, który choć wychowany po szkolnemu, z matką mówił jak prostaczek. — Teraz po świecie straszne się rzeczy dzieją... kto wie dokąd... a no — wojna!
— A! juścić nie na wojnę!
— Kto tam wiedzieć może.
Matka w milczeniu płakać zaczęła.
— Czy wiedzą o tém we dworze? spytała..
— Ale nie, uchowaj Boże.