Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
70

U nas taki zwyczaj że się na posag wcześnie zbiera. Otóż mi się dla niéj już trochę złota uciułało.
Karol słuchał niemogąc zrozumieć o co idzie.
Jasny panicz niechaj do siebie weźmie to złoto.. a późniéj mi odda.. Za lat.. dziesięć.. Ja nie potrzebuję ani pisania ani dokumentu.. a z procentem to się obliczemy.. niech to sobie leży u panicza, bo ja tak myślę, że to mi przyniesie szczęście. Żyd, zwyczajnie żyd, jest zabobonny, otóż ja mam taki zabobon.. żeby koniecznie to było w rękach u panicza.
Karol aż się zarumienił.
— Kusicielu, rzekł śmiejąc się — lepiéj byś to oddał ojcu memu albo matce.. a mnie to na co.
— No, to jest żydowski zabobon, rzekł Abraham.. Na co? albo to można wiedzieć kiedy pieniądz potrzebny? To się może zdać.
Spojrzał Karol, zląkł się czy go żyd nie odgadł, lub po judaszowsku nie próbował.
— Ale pieniędzy mi ojciec daje..
— To ja wiem.. ale..
I położył zielony woreczek na stole żyd a kłaniał się, Karol drżał jak liść, ów prosił a prosił.
W woreczku było złotem obrączkowym du-