Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/306

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
304

dynego wykonawcę. Obietnica rumu i sowitéj nagrody czyniła go nader usłużnym i uprzejmym. — Młody gospodarz pragnął, aby żadnego przyboru, który polską wilią odznacza — nie brakło. —
Jedną z najnieubłagańszych trudności był niedostatek, jaki naówczas cierpieli; zapasy z Europy wyczerpały się, bo musieli często żyć o własnym koszcie. Karol co miał oddał towarzyszom; Pułaski co mógł, to w pułki wkładał, a płaca nie dochodziła.. Były dnie, trudno uwierzyć temu — prawie bez chleba.. żyło się o miłosierdziu Bożém i cnocie rycerskiéj.
Rogowski ani śmiał się spytać, zkąd się wezmą pieniądze na ucztę.. wiedział bowiem, że ich nie było u nikogo.
Karol miał od ojca dany zégarek złoty z łańcuchem, długo oszczędzał go, wahał się, żałował.. ale dla wodza ukochanego możnaż było poskąpić ofiary? Poszedł i sprzedał go po cichu.. Z tego grosza miała się wilija odprawić. —


Szło tylko o opłatek..
Wszystko się dawało albo czemś zastąpić lub ominąć — niedostatek opłatka.. był niewy-