Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
280

Właśnie w chwili gdy generał Read odmówił przyjęcia dowództwa nad jazdą, która się z dwóch pułków zbieraniny awanturniczéj składała, przybywał Pułaski i na objęcie téj brygady został naznaczonym. Rogowski i Karol mieli się przy nim pomieścić.
Pluta już znowu szczęśliwy był ze wszystkiego, nie tak chmurną wydawała mu się teraz Ameryka, roił zwycięztwa i wawrzyny. Jasnym, cudnym wydawał się teraz świat nowy, pełnym niespodzianych zjawisk i wdzięku; znajdował go przy dziewiczéj dzikości jego majestatycznym, wspaniałym..
Pułaski przy tém sercu młodzieńczém, pełném poezyi i miłości, otwartém dla wszystkiego, co szlachetne i piękne, rozgrzewał się, lepsze swe przypominając lata.. Takim i on wyjechał był z rodzicielskiego domu.
W czasie długiéj podróży Karol się zbliżył do niego, stosunek ich był prawie braterski z odcieniem starszeństwa. W sercu Karola poznanie lepsze, poufalsze Pułaskiego zrodziło nietylko miłość, ale uwielbienie pełne zapału. Przywiązaniem tém był szczęśliwy.. Teraz gdy Ameryka gościnnie przyjęła jego bohatera, wydawała mu się zie-