Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
25

— Ojcze mój! pobłogosław im, aby światło ujrzeli, albowiem godni są iżby ich z nocy wywiedziono, gdy poganami będąc, ludźmi być umieli lepiéj niż narodowie, co wierzą a nie czynią.. i wiara ich zeschła jest.. a nie rodzi. —


I szedł Chrystus błogosławiąc niewiernym aż stąpił stopą na ziemię tę, która carską się zowie a jako rozbójnicze mienie ze szmat wydartych wszelkiemu narodowi się składa. —
Aż oto czarnego ptaka drapieżnego godło o dwóch łbach i dwóch dziobach ukazało się na rubieży, mówiąc iż to kraj drapieżców a gwałtowników.
Stało ono na straży świata tego który jest wielkiém więzieniem, a orłowi kłaniali się którzy szli mimo, albowiem miał koronę carską.
Niewidzialny Pan minął straże czujne i szedł w głąb tego świata który łańcuchem orłów opasuje Azyą, kolebkę ludzi, Europę, połamane łoże rozpusty człowieczéj.
A wszędzie spotykał krzyże swe, ino nie były z drzewa ale ze złota, albowiem drewnianym i ubogim nie kłaniali by się..
Błyskały one na szczytach świątyń, w któ-