Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
256

Ameryki dla cudzoziemców. W obozie i kongresie panują przeciwko nam jak najdziksze uprzedzenia. Są one poniekąd usprawiedliwione, można je przezwyciężyć, ale walczyć z niemi potrzeba. Jak dla siebie je musiałem przełamywać, tak dla was chętnie podejmę tę pracę, ale nie pochlebiajmy sobie, — przyjęcie do szeregów nie jest łatwém... Nie każdemu można dostąpić honoru walczenia za sprawę wolności. W początkach chwytano kto przybył, dziś daleko są trudniejsi — powtarzam nie bez powodów, bo nieraz zostali zawiedzeni...
— Mam listy Franklina i Deana do Washingtona, odparł Pułaski.
— I lepiéj niż listy macie imie znane, zaszczytnie (rzekł na liście żony zapewne opierają się Lafayette), ale to wszystko nie jest jeszcze dostateczném... Washington zależy od kongresu, a kongres jest cudzoziemcom nieprzychylny. Ja sam, panowie moi — i baron Kalb, mój towarzysz, jesteśmy dotąd tylko prostemi ochotnikami, cierpianemi przez szlachetnego Washingtona.
Ale — zrobimy co się tylko da uczynić — dodał — dacie mi listy wasze, ja je sam przed-