Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ksiądz Marek padł na kolana..


Kilku jeźdźców wyszło furtą wycieczki z klasztoru i milcząc puścili się drogą ku granicy.
A gdy przyszło rozstać się z Polską i przekroczyć ostatnia rubież jéj... dopiero wstrzymali konie wszyscy.. a odwróciwszy twarze ku wschodowi, klękli się modlić... żegnając w duszy wszystko, wszystko co rzucali za sobą. Potém wstał p. Pułaski i ujął garść ziemi polskiéj, a z poszanowaniem pocałowawszy ją, zawinął i obok świętości na piersiach zawiesił.
Jeśli umrę na obczyznie, rzekł, tą ziemi garstką zasypiecie mi oczy.. Jeśli żyć mam, nosząc ją w każdéj chwili, pamiętać będę, żem jéj winien wszystko; żem żyć nie godzien, jeżeli o niéj zapomnę, i wstyd jéj przyniosę!...
Od téj to garstki ziemi, wziętéj przez Pułaskiego, gdy rzucał Polskę, obyczaj powstał tułaczy, iż każdy z sobą nosi na piersi szczyptę ojczystéj ziemi... i że ją piérwszą rzucają na mogiłę wyznańca... Sit ei levis!