Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
102

pokaranie narodu, piękny, uśmiechnięty — dobry a zepsuty i zgniły, bojaźliwy a spartańska cnotę ceniący tylko na starym włoskiéj szkoły obrazie. Żelazo go przestrasza ale nie kradzież i rozpusta... byle w koronki była strojną i mówiła po francuzku.
Stanisław woli być występnym, niż okazać się nieprzyzwoitym i niegrzecznym. Gdyby mu dawać przyszło takie charakterystyczne imienisko, jakie nosili Śmiały i Chrobry, stosowniejszego znaleśćby niepodobna nad — Stanisław Grzeczny.
Jest to mąż nowéj epoki, który nie wierzy w nic, a ma na sobie tylko zeschłą skorupę Polaka, obwieszoną łachmanami błyszczącéj cywilizacyi.
Kocha słowo, pismo, poezyą, muzykę, malarstwo — ale się brzydzi czynem. Człek to malowanego życia, cały sztuczny, ze sztuczném uczuciem i rozumem, ale jako automat Vaucansona, w swym rodzaju, arcydzieło.
Ilekroć do czynu wzywa go dzwon wiecowy narodu — blednie i idzie szukać pociechy w kunszcie, który odtwarza fałszywe wizerunki życia. Fatalność, co tego wycieńczonego gacha na tron