Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Trapezologjon.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A pan przewozisz się czy nie? Zapytałem starego który się widocznie zawahał.
— Ot, nie, rzekł kłaniając się, mam do wyboru dwie wieczerze, jedna u proboszcza za rzeką.... ale tam będzie krupnik z fasolką, a druga u pomocnika.... gdzie dziś powinnoby być pieczyste, bo mają gości, zwrócę się do niego. Krupnik ma swoję dobrą stronę, ale na noc zawsze pieczyste wolę....
To mówiąc ruszył głową poważnie, zawrócił się i odszedł, a odtąd więcej go nie widziałem.

KONIEC.