Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Trapezologjon.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Trudno wyrazić jakie powstało zamięszanie wśród tych słów ducha, sama pani porwała się od stołu, panna Celestyna schroniła się do drugiego pokoju, ja przyznam żem nie wiedząc co począć usunął się do progu, pan Henryk nawet wstał z krzesła. Jeden Nieklaszewicz siedział jak wryty, jakby nie widział i nie słyszał co się koło niego działo, z rękami rozpostartemi, ze skrzywionemi usty, ogłuchły, oślepły, zdrętwiony.....
A głos coraz silniejszy brzmiał od opuszczonego już stolika....
— Chcieliście wiedzieć przyszłość waszą, to jej słuchajcie! Zgniliście wszyscy do serca i mózgu, i żyć musicie zepsuciem waszem. Ty stary domęczysz się szukając rozkoszy gdzie jej dla ciebie już nie ma.... ty druga.... coś lat tyle roślinnym bytem wytrwała nie potrzebując innego, jak chwast pod płotem dorośniesz do jesieni i szronu.... ty trzecia coś nigdy nie miała serca nawet w dzieciństwie i młodości, bo ci je wcześnie wyjęto, musisz głową, wyobraźnią i zmysłami zaspokoić pragnienie złamanej egzystencji. Kochać nie umiesz Celestyno, i nie będziesz umiała, nikt cię też nie pokocha, bo tylko miłość płaci się miłością.... Pożąda cię nie jeden, zapragnie, weźmie nawet, ale tego uczucia które smak i woń daje życiu człowieka, nie doznasz nigdy. Wypłaczesz za niem wszystkie łzy swoje, wywzdychasz piersi dziewicze, i nigdy! nigdy! nie zaświta ci ta jutrzenka.... boś na wieki wydziedziczona!
Głos ducha wstrzymał się na chwilę, i zdawało się że wyrocznia już nie pociągnie się dalej, ale po krótkim przestanku znowu podniósł się szept cichy od nóg stołu:
— A ty? przybylcze i gościu, nie chceszże wiedzieć swej przyszłości?
Tak byłem zdumiony z razu niespodziewaną interpelacją, żem nie wiedział co odpowiedzieć, ale po rozmyśle krótkim, odezwałem się że przyszłość moję złożyłem w ręca Boga i tajemnic odkrycia nie pragnę.
— Powiem ci wszakże, czego wiedzieć nie chcesz