charakterystyczne figle płatać umieją... Napróżno woźnice pierwszego oddziału starali się między sobą a drugim zostawić jak największą przestrzeń, oznaczającą towarzyski dział... kabrjolety drugiego szeregu mięszały się z pierwszemi, a trzecie choćby konie pozabijać, nie dawały się wydzielić także. Tak ta osobliwsza mięszanina ludzi ras różnych w czułym uścisku swobody społecznéj zlała się w jednolitą całość. Ale z niéj chyba najostatniejsze kabrjolety były zadowolnione... w pierwszych śmiano się kwaśno i gniewnie... Ochota do wyścigów ustała, w alejach zawrócono. A że ostatnie powozy chciały do téj saméj dobić się mety, cały pochód mijając się miał przyjemność przypatrywać się sobie oko w oko.
Najpogodniejsze słońce przyświecało temu widowisku... a ludzie, którzy znali jadących w kabrjoletach i ich położenie towarzyskie, pękali ze śmiechu...
W tém... zamęt powstał w szeregach... trwoga wystąpiła na twarze... konie się zaczęły plątać, niektóre dyszle zagroziły
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/316
Ta strona została skorygowana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/a/ae/J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski_-_Sto_Djab%C5%82%C3%B3w_T._1.djvu/page316-1024px-J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski_-_Sto_Djab%C5%82%C3%B3w_T._1.djvu.jpg)