Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stańczykowa kronika od roku 1503 do 1508.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tylko Gliński pomógł mu wybrać się z ciasnego kąta, w któren go sam namową wprowadził, boby był bez pomocy nigdy z tak mocnej turmy nie uszedł. A jakośmy potem oglądali na miejscu, że przepiłował tarcice od fosy, okno wyłomał i po powrozie z węzły się spuścił, kędy mu czółen podano, boby był inaczej nie wybrnął. Tak tedy pojechał szczęśliwie i wysłani w pogoń nie nadybali go nigdzie, aż się dobrze później pokazał koło Krakowa w Zwierzyńcu, kędy z żoną mieszkał. I imano go powtóre, ale drapnął jeszcze, mając zawsze plecy za sobą. A z Wilna jako później wiedziano, przez Prusy się posunął cichaczem w swoje strony.
Gdy król tak leży na poły umarły a tu już i szczere leki nic nie pomagają, że prawie tylko końca wyglądamy, bo było posłano nawet po brata królewskiego Zygmunta, książę opawskie i głogowskie, aby rychło przybywał, aż tu jak na to srogie wieści idą o Tatarach, jako plądrują, a koło Nowogródka zagony czynią a lud biedny w niewolę pędzą, paląc, niszcząc, wycinając, rabując swoim pogańskim obyczajem.
Król słaby rozesłał po panach litewskich, aby się do pospolitej obrony zbierali; ale nikt na to ani pisnął, ani się ruszył, ani głosu królewskiego usłuchał, byli tacy, co mówili.
— Jako sobie Glińskiego ulubował, niechaj Gliński ratuje.
Owoż nikt nie przybywał na rozkazanie; a srogi ztąd frasunek; każdy jeno myślał, jak swojego dobra chronić, ten sam, ten tam szli samopas. Widząc to król, pytał rady u Glińskiego, który haniebną znowu zdradą, jakby go dobić już chciał, na poły tylko żywemu doradził, aby sam do Lidy jechał, kędy słychać było, jako się dość szlachty uzbierało i pany senatory niektóre, aby tam starał się ich nakłonić do wspólnego ratowania w niebezpieczeństwie powszechnem. Król jako był zawsze do zbytku powolny kniaziowi, tak znowu nie mając siły po temu, dał się nakłonić i zaraz nam zakazano nazajutrz do Lidy. Królowa Helena bojąc się