Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sprawa kryminalna T. 1.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słano po sprawunki do miasteczka. — Ogrodnik później oświadczył, że w pokoju sypialnym światło do godziny dwunastej widział...
Nazajutrz rano Jurek przyszedł po suknie i buty, które zwykle leżały w gabinecie przed sypialnym pokojem, tu ich nie znalazł. Sądząc, że pan zapomniał je tu położyć, a widząc, że godzina, o której się budził, nadeszła, zwolna otworzył do sypialni drzwi... a tu uderzył go widok, który chłopca przeraził.
W sypialnym pokoju panował ogromny nieład, rzeczy były porozrzucane, szafa otwarta, biórko rozsunięte, papiery walały się po podłodze... i okno od ogrodu znalazł otwarte. Okiennica, jakby gwałtownie popchnięta, zerwała się nawet z jednej zawiasy.
Łóżko pana Daniela zmięte było, zduszone dziwnie, ale jego nigdzie ani śladu. Suknie, które miał na sobie wczoraj, przy drzwiach leżały. — Jurek przelękły wpadł bez mowy prawie i nieprzytomny do pani Słońskiej, krzycząc...
— Pani! pani! nieszczęście się jakieś stało... Pana nie ma... okno w sypialni wybite...
Ochmistrzyni z razu nie zrozumiała, ale pobiegła za chłopcem, zajrzała do pokoju i o mało nie zemdlała.
Jurek bez tchu pobiegł do ekonoma, ekonom już był na polu...
Ponieważ i Franciszek jeszcze z miasteczka nie powrócił, nie było nawet kogo wezwać... Dziewczynę posłano po ogrodnika, bo panią Słońską strach paniczny ogarnął, głowę zupełnie straciła.