Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sieroce dole.pdf/407

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mowy, było to jednak trudnem, bo obie żal miały do siebie. Chłód coraz większy je rozdzielał. Dramiński, który tak bardzo tych stosunków nie śledził, a dla którego prawem było każde żony żądanie, na swą rękę postanowił namówić Mieczysława, żeby jej rady swej nie odmawiał.
— Ja to wiem że pani Serafina nie lubi, żebyś pan kochany doktorował, ale przecież dla nas możesz uczynić wyjątek — mówił Dramiński — nie koniecznie też ma ona wiedzieć o tem. Moja żona ma ufność w panu... wskaż doktora ze swej ręki, a sam pokieruj tem.
Mieczysław się opierał jak mógł, wreszcie trudno było i niegrzecznie, obiecał przyjść z drugim lekarzem... Serafina w istocie nic o tem nie wiedziała. Mieczysław nie bawił godziny i jak mógł najprędzej wyszedł, unikając i rozmowy poufalszej i wszystkiego, coby przeszłość przypomnieć mogło...
Ciągle proszona, aby odwiedziła Serafinę, po tej konsultacyi, Dramińska przyszła rano do pani Mieczysławowej, która chciała być po dawnemu uprzejmą i wesołą. Zaczęto mówić o życiu w mieście, o natrętach... Adolfina jakby od niechcenia wyrzekła:
— Najbardziej nas nudzi ten nieznośny Buller.
— Jaki Buller? — czerwieniąc się, spytała Serafina.
— Któż go tam wie jaki! chodził z moim mężem w Mitawie do szkół, nie stary człowiek, przystojny, bardzo dobrze wychowany, tylko nieznośnie natrętny. Po całych dniach paplą z Dramińskim... ale... wszakże mówił nawet że cię doskonale zna, że był z wami teraz we Włoszech... że to dawna, dawna jesz-