Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sieroce dole.pdf/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tania w twarzach i ludziach długiem życia doświadczeniem, łatwo dostrzegł w Serafinie ten niepokój i niecierpliwość, jakie rodzi uczucie, z którem walczyć potrzeba.
Począł śledzić jej stosunki. Te były bardzo szczupłem kółkiem ograniczone, najczęściej i we wszystkich godzinach spotykał tylko Lusię, niekiedy Mieczysława. Lusia mu się niezmiernie podobała, znajdował w niej szczęśliwą mieszaninę prostoty i instynktu światowego, salonowego, która nadawała jej przy najmilszem obejściu się pewną świeżość i oryginalność. Za pierwszą bytnością Mieczysława spojrzał tylko na synowicę i po przybranym chłodzie a razem pomieszaniu jej, odgadł wszystko. Z podwójną więc uwagą zaczął się młodemu medykowi przypatrywać. Dystynkcyę jaką oceniał w siostrze, właściwą naturom wybranym, znalazł w Mieczysławie, który go ze wszech miar zadowolił; ocenił umysł jego, naukę... odgadł dumny nieco, a raczej dbały o swą godność charakter.
Mais c’est un jeune homme très distiugué et qui a de l’avenir — odezwał się, bacznie patrząc w oczy Serafinie.
Pochwała ta tak ją mocno uradowała, że stryjowi rękę za nią uścisnęła; rumieniec i uśmiech potwierdził domysły.
Ale na ten raz nie wywoływał zwierzeń żadnych. Sama pani Serafina miała na myśli później otwarcie z hrabią pomówić. Jednego poobiedzia, gdy byli sami, stanęli naprzeciw niego.
— Wiesz, stryju — rzekła — człowiek jest niepoprawną nigdy istotą. Cóż byś powiedział, gdybym ja