Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Serce i ręka.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lękaj się pan, nauczyłam się przez te lat dziesięć być wcale niezłą aktorką.
Mówiąc to skłoniła mu się ceremonialnie, lecz gdy Zygmunt biorąc obrączkę chciał pocałować ją w rękę, cofnęła ją prędko, gniewnie, i oczy jéj błysnęły strasznie, jak w chwili gdy wchodził do saloniku... Zmieszany ukłonił się niezgrabnie i poszedł do progu. Tu zaledwie otworzył drzwi, ujrzał matkę oczyma badawczem i wpatrującą się w niego niespokojnie.
— Wszystko skończone... jak najlepiéj — wyjąknał stłumionym głosem. Ślub może być jutro...

∗             ∗

Program dnia ślubu, pomimo że liczba gości zaproszonych ograniczała się do rodziny i najbliższych przyjaciół, skreślony był przez samą panią tak, aby wesele świetném się stało i uroczystém. Olimpia zgadzała się na wszystko; ojciec tak był szczęśliwy, iż się niczemu nie sprzeciwiał.
W kościołku wiejskim, przybranym w kwiaty i wieńce, około południa miała być msza, którą staruszek pleban odprawiał. Wikaryuszowi przypadała mowa do nowożeńców, bo ksiądz Hrehorowski, ośmdziesięcioletni, drżący, głos miał cichy i mowę trudną. Następnie wspaniała uczta trwać miała do późna. Zamówiono do niéj muzykę całą sprowadzoną z Poznania... Herbata, wieczerza cukrowa, rozmowy zająć były powinny jak obrachowywano czas do północy... Państwo młodzi wziąwszy raz jeszcze błogosławieństwo rodziców, odprowadzeni przez nich i przez całe towarzystwo do najbliższéj stacyi, nocnym pociągiem pośpiesznym mieli wyruszyć w zwykłą podróż, do