Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sekret pana Czuryły.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zbywał, zawsze w tej nadziei, że może kiedyś nogi mu odejdą i jeszcze porzeźwieje. Więc na kołkach, nietykana odddawna, wisiała broń myśliwska, torby i rogi, w które już zadąćby nie miał siły. Stały szable po kątach, których nie mógł przypasać; były różne przybory podróżne, acz już się i za próg nawet by był bez pomocy ludzkiej nie wybrał. Gdy mu kto co ruszyć chciał — mówił:
— Niech to sobie leży, jeszcze się to przydać może
Muzeum to było p. Podkomorzego, przez całe życie zbierane, a niemal do każdego sprzętu przywiązaną miał anegdotkę o pochodzeniu jego, nabyciu, wartości i znaczeniu. Między innemi stało na koziołku drewnianym, pokryte płótnem paradne siodło, blachami srebrnemi obite, ze strzemionami tureckiemi, z rzędem turkusami sadzonym, które do dziada należało, a bodaj pod Wiedniem służyło. Gdy gość nowy przybył, a zgadało się o siodłach i siądzeniach na konia, wnet Jarmuszka chłopak przychodził, okrycie zdejmował i siodło się prezentowało, a stary, nie wstając z krzesła, historyą jego prawił.
Takich pamiątek było mnóstwo, rozłożonych tu i ówdzie. Nad łóżkiem na blasze złoconej wisiał stary obraz Matki Bozkiej, z gromnicą, co bodaj kilku pokoleniom służyła, bo mocno była nadpaloną, oraz z palmą wielkanocną. Szabli kilka, gąsiorków, augustówek, razem ze starym ogromnym koncerzem spoczywało w kącie. Szafa też pełna była wszelkiego zabytku, a biórko, od którego kluczyk zawsze na jedwabnym sznurku na szyi nosił stary, zawierało cenniejsze papiery i precyoza. Niekiedy, gdy był w dobrem usposobieniu, a chciał się przed kim pochwalić, otwierało się i owo biurko i potajemni-