Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to już pewnie wie dla czego. Dworek Borysewiczów za Dominikanami był cale niczego, ale znowu nie żadna to kamienica, ani pałac jak Sapieżyński. Dla oszczędności na pół go nawet z drzewa postawił pan Michał. Ubogi był a chędogi. Za nim mieli kawał ogrodu spory dla warzywa, a coś tam i drzewek owocowych posadzono i nie źle się wiodły. W dziedzińcu wodę mieli własną i to tak przedziwną, że do niéj z daleka ludzie z wiadrami przychodzili, a studnia nigdy nie wysychała i w lecie woda chłód trzymała.
Czegoż tam już było więcéj żądać oprócz błogosławieństwa Bożego? Żyli Borysewiczowie po prostu jak z dawna byli zwykli, nie zachciewało się im niczego a głodu nie było. Stara Paraska kucharzowała, prała, pełła w ogrodzie, chodziła na rynek z koszykiem i z pomocą małéj Horpynki obsługiwała cały dom, jak nie można lepiéj. Pani Michałowa z założonemi rękami siedzieć nie lubiła i choć na święto mogła i jedwabną suknią włożyć na siebie gdyby chciała — tak dobrze ziele siekała i w kuchni się krzątała jak i Paraska. Na wszystko był czas, i na nabożeństwo z książki i na koronkę z pamięci, i na mszę św. a czasem i nieszpór i na godzinki i na gospodarstwo.
Borysewicz téż choć dworek miał, kapitalik i po ludziach na obligach coś i w skrzynce gotowiznę na czarną godzinę, gdy się tylko robota trafiła, nie gardził nią, nawet gdy trzeba było jechać o mil kilka i kilkanaście. Naówczas pani Michałowa co się nastękała i nabiedowała, Panu Bogu tylko było wiadomo. Czasem go téż od mniejszych robót odmawiała, woląc żeby w domu siedział.
W tym roku jakoś nie trafiało się nic. Miał pan Lachnicki coś murować, ale rozmyśliwszy się, dał pokój, powiedziawszy tylko — teraz nie czas. Czas w istocie był smutny, złote dni owe po trzecim maja... które radością i nadzieją napełniły były serca, zaszły chmurą targowicką. Z Targowicą weszły wojska moskiewskie i zalały kraj i objadały biednych ludzi... i wróciło wszystko do tego nieszczęśliwego porządku jak za Repnina... Repnina téż starego tylko że nie było widać. W mieście to ludzie czuli równie dobrze