Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/87

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została skorygowana.

    — Jakim sposobem? spytał król, chciałem dla córek kosztowne posłać prezenta... Wybrałem najpiękniejsze z kamieni, które mi wrócono, bo ich ofiary dla Rzeczypospolitéj nie dopuszczono... Wiecie, co mi Friese powiedział? Że się rozgniewał formalnie i zrobił tę uwagę, żem prezentów nie powinien czynić, kiedy moich długów nie mam czém płacić.
    — Grubianin, odparła Mniszchowa.... ale.... il a une corde sensible.
    Król głowę podniósł i oddając filiżankę zapytał: — Na miłość Bożą, odsłońcie mi tę tajemnicę.... Kto? co?
    Mniszchowa się uśmiechnęła figlarnie.
    — Lubi bardzo muzykę i śpiew, kiedy z pięknych ust wychodzi...
    Król osłupiał na chwilę.
    — Ale nie! Dla kobiet jest zupełnie obojętnym.
    Mniszchowa się uśmiechała.
    — Czy N. Pan jesteś tego pewnym?
    — No, to mów, proszę, jeśli sądzisz, że się mylę...
    — Rozpływa się nad anielskim głosem szambelanowéj Camelli...
    Królowi twarz na chwilę się rozjaśniła...
    — Wiem, że ją chwalił — ale dla tego... pozostanie dla niéj tak twardym i nieugiętym jak był....
    — Któż to wie? kobiety wiele mogą!
    — Gdy chcą i umieją — dodał król cicho.. Na nieszczęście Camelli się oddalił od dworu, a szambelanowa gniewa się na mnie, żem jéj nie dał tyle, ile chciała na podróż dla połączenia się z nim.... Nie mam u niéj łaski...
    — Któżby się był domyślał, że nam trzeba będzie łaski hr. Camelli!!
    — I kawalera hr. Martini! jéj brata, dodała z pół uśmiechem Mniszchowa...
    Zamyślił się król głęboko...
    — Tak — rzekł jakby wpół do siebie — tak... mógłbym ją pozyskać, ale chce... chce, zdaje mi się, tysiąc dukatów! Dawniéj była — to dla mnie sumka nic nie znacząca, a dziś!
    Ruszył ramionami.