Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Na zamku, gdzie król rezydował, nie lepiéj było jak na Horodnicy, gdzie królował Sievers. Niekiedy ambasador przestawał bywać u króla i nie widywał go po dni kilka, to znowu zjawiał się by mu grozić, by go prosić, by przez panią Krakowską, siostrę króla nastawać na ustępstwa dobrowolne. Król, jak nigdy poważnym był i milczącym. Mówił to publicznie, powtarzał prywatnie:
— Cesarzowa listem własnoręcznym żądała, abym przystąpił do konfederacyi targowickiéj, pisałem się na nią z warunkiem całości Rzeczypospolitéj — od téj nie ustąpię.
Kręcący się około króla Littlepage, Anglik, dowcipniś, podejrzana wielce figura, faworyt i poufały zamkowy, zapewniał po cichu Sieversa, że król, choć się zarzeka, traktat podpisze.
— Wezmę go jego długami i głodem! — mówił Sievers. Ale chwilami był niespokojny.
Nie wiedzieć zkąd pokazały się na zamku pieniądze. — De Caché, rezydent austryacki uczęszczał do króla... podejrzywano Austryą. Szlachta się głośno odzywała, że dla króla złoży pieniądze byle podziału nie podpisywał.
Sievers chodził chmurny, zostawały mu działa i żołnierze i przemoc — ultima ratio, ale się ich użyć wzdragał i wstydził. Wolałby był iść podziemnemi drogami niż jawnym gwałtem.
Sejm obiecywał się przeciągnąć do nieskończoności, dnie upływały na próżnych naradach... Niektóre z posiedzeń, czasem najmniéj skutecznych, trwały do późnéj nocy. Czekając ich końca, Sievers czasem na zamku przesiadywał u pani Krakowskiéj, tuż prawie przy sali sejmowéj. Co chwila przynoszono mu raporta... i za każdym z nich twarz się jego bardziéj chmurzyła.
Winił najbardziéj króla, któremu dochody odjął i Tyszkiewicza, na którego dobra sekwestr nałożył. — Wszyscy zresztą byli tu podejrzanemi. Czasem na Horodnicy, do któréj z zamku był kawał drogi ogromny, siedział wyczekując wieści o posiedzeniu, a gdy mu ją przynoszono łajał i niecierpliwił się.