Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

odpowiedziała stawiąc się natychmiast w Grodnie... Pierwsze pytanie jéj było...
— Czy się Łazarewiczowa już rozpakowała? ani jednéj nie mam sukni!
Nazajutrz po otwarciu sejmu — po burzliwéj sesyi, na któréj nie dopuszczono Bielińskiego do przysięgi, rano, zaledwie się obudził szambelan Mikorski i ku spiącemu jeszcze łowczemu, podparty na łokciu spoglądał, zdając się wahać, czy ma mu sen przerwać, czy dać wypoczywać dłużéj — zaszeleściało coś w pierwszym pokoju, od którego drzwi były zamknięte..... Nie był to ruch chłopców i służby, widocznie chodził ktoś niecierpliwie z końca w koniec izby... nie zważając, iż spiącym przeszkodzić może do spoczynku.... Już miał się odezwać szambelan, gdy drzwi się otworzyły i w nich stanął młody, piękny mężczyzna, na którego twarzy widać było oburzenie i niepokój...... Ponieważ okno było przysłonięte, zrazu nie mógł dostrzedz, co się na łóżkach działo.... Mikorski już wstawał, łowczy się budził i przecierał oczy.
— Dzień dobry — zawołał wchodzący — albo raczéj dzień nie dobry... wstawajcie, panowie towarzysze.
— Która godzina? — zapytał łowczy.
— Siódma.
— A! to czasu dużo!
— Kto wie, czy starczy go na kilka słów — rzekł szybko gość. Mam wiadomość pewną, że nas aresztować będą.
Mikorski się rozśmiał.
— Kochany podwojewodzicu — za prędko! to nie może być!
— Słowo daję — Sievers chce zaraz w początku steroryzować nas i nastraszyć, abyśmy grozę znali.
— Nie może być! Nie może być! — odezwali się razem Krasnodębski i Mikorski — Strachy na Lachy!
— Dwa słowa tylko — zawołał spiesznie Karski — przyjedzie tu za chwilę Kimbar i Ciemniewski, naradzić się potrzeba.
— Ilu nas? — zapytał Mikorski.