Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sąsiedzi.pdf/391

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oderwać od drzew i przepaści — tylko mieszkaniec równin koczuje chętnie i włóczyć się gotów.
W rok i kilka miesięcy po opisanych wypadkach, w Puszczy Kobryńskiej, na uroczysku „Tłuste“ dawniej zwanem, wznosiła się nowa, obszerna chata z ogrodem, i koło niej coś jakby rozpoczętą trzebież nowiny widać było.
Miejsce to teraz, od wydartych niewielu zagonów, zwano Wyderką. Od jednego z większych właścicieli tych obszarów nabył szlachcic, człek już niemłody, niedrogo, włók kilkanaście, na których nie było nic, oprócz sosen, różnych zarośli, moczarów, błotnistego strumyka i piaskowatego wzgórka.
Że mu się tam osiąść zachciało, dziwili się wszyscy, począwszy od tego, który tę ziemię sprzedał, i śmiał się z tego, co ją kupił. Jednakże w ciągu kilku miesięcy na pagórku piaszczystym, który tylko na tych płaszczyznach mógł się zwać tak wspaniale, wzniosła się duża chata, niby dworek, potem szopek parę z chrustu i ogródek otoczony płotem: studnię wykopano — i Wyderka była gotową.
Mało tam kto zaglądał i wiedział co się we dworku działo, a było koło niego cicho i pusto. Stara baba gospodyni, parobek nakuliwający, a sam właściciel, — podobno całą ludność składali.
Gościniec główny, idący przez puszczę, od wiekuistych czasów, o kilkanaście staj od Wyderki,