dencya nie miała pozoru bardzo łudzącego i pańskiego, lecz wpatrując się w szczegóły, wiele też jej zarzucić było można.
Rzadko kiedy pani Juljanowa była samą, potrzebowała towarzystwa, lubiła gości, zapraszano kuzynów i kuzynki, przedewszystkiem pierwszych.
Nie mieli rezydentów jak starzy Szelawscy, ale nierównie kosztowniejszych przybyszów, na których usługi musiały być konie, powozy i t. p.
Chryzio miał aż dwu nauczycieli, panienki dwie bony — opócz tego starszy o wiele od Chryzia, ubogi ale wielce dystyngowany młodzieniaszek hrabia Wandalin — mieszkał tu od niejakiego czasu korzystając wrzekomo z nauczycieli.
Był to protegowany pani. Nie wydawano się z tem że skończył lat dwadzieścia, chciano go mieć wyrostkiem, bo wychowanie było nieco zaniedbane, ale pod względem fizycznym był to mężczyzna dojrzały... a w dzieciństwie zawczasu zepsuty.
Pan Juljan nie zbyt go lubił, lecz jako kuzyna żony, którego losem ona się zajmowała — cierpieć musiał.
Z dwóch nauczycieli Chryzia jeden staruszek, emeryt professor był nutą dysonansową w tym domu, ale go potrzebowano dla matematyki, drugi na pół francuz zupełnie za to przypadał do smaku państwu obojgu. Byt to syn francuza, wychowany w kraju, zwał się Dujardin, ale podpisywał Du Jardins — mając do szlachectwa pretensyę. Lat trzy-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 02.djvu/29
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.