Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 02.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zawczasu i niewiele mieli do obmyślenia, bo pogrzeb był przewidziany i sam Sędzia mówił o nim z proboszczem.
Wiedzieli także, iż Sędzia zostawił testament pisany, przerabiany, poprawiany oddawna, w którym przewidzieć się starał wszystko i zapobiedz nieporozumieniom.
Co do szczegółów jego, żaden z synów, a nawet ks. Zaręba ich nie znał — co więcej, stanu majątkowego Szelawskich nikt dokładnie obrachować nie umiał. Najlepiej może obeznany był z nim Bronisław, ale i ten pewnym się nie czuł pochwytanych z ust starego skazówek w czasie pobytu w Warszawie.
Życzeniem było Sędziego, aby testament z powodu rozporządzeń tyczących się pogrzebu natychmiast po śmierci otworzono. Regent, który był o tem uwiadomiony, około południa nadjechał.
Spodziewano się przybycia Juliana, ale czekać na niego nie potrzebowano.
Stary Szelawski nie miał zwyczaju taić się z niczem, spowiadać się zaś i wywnętrzać również nie lubił, testament obiecywał się być niespodzianką dla dzieci.
Wedle przypuszczeń Bronisława, oprócz Wólki którą ceniono na pięćkroć sto tysięcy złotych — można się było spodziewać jakie trzykroć kapitału.
Z tych już Bronisław dostał część ciepłą ręką, pożyczył stary Julianowi — niewiele więc goto-