Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Rodzeństwo 01.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mować u siebie i to zapewne potrwa dosyć długo, bo dach na domu.. nowy, w kilka dni się nie postawi,
— Zapewne — odparła chłodno Lola, podając Mecenasowi herbatę, który zadumany siedział i widocznie zachmurzony.
— Jabym też był chętnie mojego całego mieszkania rodzicom ustąpił, rzekł po chwili, ale nie wiedziałem o bożym świecie.
Rodzice więc przybywają — sami...
— Nie wiem, kogo zabiorą z sobą, odpowiedziała Bronisławowa, wątpię, aby im kto oprócz Justysi i służby towarzyszył.
Mówiąc o Justysi, spojrzała na niego znacząco, ale Mecenas zatopiony w myślach, nie dostrzegł zwróconego na siebie wzroku.
— Kiedyż się spodziewacie przybycia? dodał chłodno,
— Trudno obrachować — pospieszyła z odpowiedzią Lola, zapewne podróż pospieszną nie będzie, aby się ojciec zbyt nią nie utrudził.
Kalikst po namyśle, — odżył trochę, nie chcąc okazać, że zbyt wziął do serca wiadomość niespodziewaną. Zażądał tylko widzieć mieszkanie dla rodziców przeznaczone, i bratowa nie mogła się oprzeć, aby mu go nie okazać.
Drzwi nowo wybite, całe wewnętrzne urządzenie, w którem widocznem było staranie, aby