Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/360

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oburzony postępowaniem Werndorfa, skrzywdzony przez niego... opuścił służbę, w któréj zostawał...
Do innych plotek dodana i ta miała swą ważność i znaczenie.
Płockiemu wiodło się we wszystkiém tak, iż w istocie mogła mu się zawrócić głowa... Wypadek wcale niespodziewany podał mu zręczność nową okazania się wspaniałomyślnym.
Stary ów dom zamożny Fabryczów, który zdawał się opoką niezachwianą, runął nagle, katastrofy téj nietylko że nikt przewidziéć nie mógł, ale niktby jéj nie śmiał przypuszczać. Znaczne bardzo kapitały, nadzwyczaj skromne życie, ostróżne spekulacyje, doświadczenie wiekowe zdawały się Fabryczów zabezpieczać od upadku. Tymczasem domy dwa w Nowym-Yorku i Londynie, z któremi byli we współce nagle upadły... Strata poniesiona przez nich była tak znaczną, iż nie o dzwignięciu się, ale tylko o likwidacyi myśléć było można. Cios ten padł na uczciwą rodzinę w chwili, gdy się go jak najmniéj spodziewać mogła... Stary Fabrycz zdawał się zrazu do obłąkania prawie przybity nim... Surowe obowiązki rozbudziły go... Z męstwem i zimną krwią wziął się do likwidacyi, zapowiadając, że gotów jest stracić do ostatniego grosza, byle nikt z jego przyczyny nie poniósł szkody.
Gdy się wiadomość o tém rozniosła po mieście, nie chciano jéj wierzyć, ludzie się śmieli z pogłoski. Późniéj tłumami biegli ciekawi do