Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cyliją trudno znaléść było... Płocki, usiłując ją ująć na swą stronę, udawał dla niéj najwyższe poszanowanie, a przed nią przedstawiał się jako stoik surowy, oburzony nieprawościami świata tego. Rola naddunajskiego chłopa, który zepsutemu Rzymowi surowemi prawdy rzuca w oczy, była zwykle odgrywaną na benefis hrabianki Cecylii.
Właśnie ta godzina poobiednia w saloniku żony przy cygarze, które hrabianka palić dozwalała, bo sama paliła cygaretki od lat dwóch jawnie a od pięciu pokryjomu, służyła Płockiemu do wyléwania żółci, do któréj ze swéj strony hrabianka téż niemało dolewała... Całe miasto przechodziło przed ich trybunałem, a Płocki, co chciał w świat puścić, to rzucał hrabiance, która chętnie z każdego materyjału do skandalu korzystać była gotową.
I tego dnia humory były usposobione do obgadywania bliźniego. Płocki miał w tém metodę doskonałą, bo naprzód zaczynał znajdować strony ujemne, które powoli z plameczek rosły tak, że całego obwinionego okrywały. Z początku każdy dlań był wyborny, pełen przymiotów, w końcu nie zostawił na nim suchéj nitki.
Hrabianki metoda różniła się wielce, ona zaczynała od wad i śmieszności, i z nich nie wychodziła... Dla niéj jak nie był złym, to był głupim, pomiędzy tym dwojgiem nie istniał żaden termin pośredni.
Jakie wrażenie czynić musiały podobnego ro-