Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ramułtowie.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XIV.

Wieczór, który był wyznaczony na benefis dyrektora z Romeo i Julietty Szekspira, nadszedł wreszcie. Viola miała w nim trudną rolę Julii odegrać, od rana w pokoiku jéj czynność była nadzwyczajna... Suknie porozrzucane leżały na kanapie i krzesłach... Pawłowa zbierała zawczasu drobne rzeczy, należące do stroju aby czegoś potém nie brakło, Szerszeń biegał po rękawiczki i różne przybory, które sobie dopiero w ostatniéj przypomniano godzinie.
Viola chodziła z rolą swą po pokoju to odczytując ją, to zamyślona patrząc w głąb ogrodu na zielone drzewa i niebo jasne... wzrokiem osłupiałym, który nic nie widzi. Trwoga jakaś ogarniała ją przed tém wystąpienieniem na scenę, daleko większa niż kiedykolwiek; nie żeby pragnęła oklasków i żądną była uwielbień, lecz przez wielkie poszanowanie dzieła, w którém miała występować, które ona pojmowała tak piękném, a obawiała się zobaczyć skarykaturowaném... Repetycye odbyte przerażały ją... Romea w istocie czuć było anyżówką, a przesadzona jego deklamacya zdolną była rozśmie-