Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przed burzą.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Moja jejmość — szepnęła — uchowaj Boże gadania... oni nas tu wszystkich gotowi pobrać na ratusz i do starego cuchthauzu... Niechaj ich tam...
— A niechaj ich!! daj — karki pokręcili... psia...
Słownik jędrnych wyrażeń miała Matusowa jako przekupka obfity, barwny i dosadny... wysypała co mogła i wróciła do mieszkania, gdzie już Józiek fajkę smalił kołysząc się na starém krześle.
Noińską, ile razy za długo przesiedziała w bramie, zawsze potém zęby bolały; téj nocy znowu mimo użycia kropel pani Małuskiéj spać nie mogła... Słyszała więc, jak dobrze z północy... otworzyła się furtka, domyśliła się łatwo, iż Brenner powracał... potém chód na wschodach doszedł jéj ciekawych uszu, odmykanie drzwi... i... na górze coś się stało... czego nie mogła dobrze zrozumieć...
Ponieważ w staréj kamieniczce przez sufity wszystko było słychać... Noińska wyraźnie bieganie po górze poznała, potém zdało jéj się, że głosy podniesione... krzyk i płacz słyszała... i stuk... i znowu odmykanie, zamykanie... niepokój jakiś nadzwyczajny.
Trwało to niemal do dnia...
Z niecierpliwością oczekiwała majstrowa, aby się dzień zrobił i kucharka z góry zeszła po bułki do piekarza, bo nie mogło to być, aby nie wstąpiła choćby na jednę chwileczkę do niéj i nie objaśniła jéj, co się tam na górze w nocy działo. A że się działo coś nadzwyczajnego, na to majstrowaby była przysięgła.
Nie wiele się snem pokrzepiwszy, Noińska zwlokła się zawczasu z łóżka, podsłuchując, azali się drzwi na górze nie otworzą. Jakoż około siódméj... w istocie poznała krok kucharki, która zwykle chadzała żywo, ale teraz wlokła się w przydeptanych trzewikach, noga za nogą, jakby jéj cały świat i wszystkie plotki świata stały się obojętnemi.
Noińska otworzyła drzwi w bramę w czas, spotkały się oko w oko.