Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przed burzą.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

półsłówka dwuznaczne, które, jak jaskółki wiosnę, poprzedzają zwierzenia się wzajemne... Spojrzał na zegarek — godzina do odwiedzenia Brennerów tak bardzo niewłaściwą nie była... Nie doszła jeszcze dziewiąta. Szło tylko o to, czy Brenner był lub nie w domu. — Jeżeli wrócił, pan Kalikst nie miałby odwagi odwiedzić sąsiadów. — Jeżeli go nie było, choćby się przypóźnił nieco, wiedział, żeby mu to przebaczono.
Odgadnąć — nie umiał... wzdychał do tego, by mu los kogoś nastręczył takiego, u któregoby mógł zapytać... jakby... od niechcenia.
Przed bramą kamienicy stała cała młoda jéj ludność, wyrojona w ulicę, w najrozmaitszych ubiorach... Józiak z jedną szlejką przez plecy, w koszuli i spodeńkach krótkich, z głową jak fura siana, palący z krótkiéj fajeczki, dwóch chłopców Noińskiéj, jeden w długiéj koszuli podpasanéj krajką, drugi w bucikach obszernych i przyodziewku osobliwym... Aramowicza pacholę w spencerku... Piłka była w robocie i bąk... Młodzież igrała, starsi już kurzący tytuń wyśmiewali się z niéj. Nieco na ustroniu Noińska rozmawiała z kucharką pierwszego piętra.
Zobaczywszy nadchodzączgo pana Kaliksta, trąciły się łokciami.
Wypadało mu przechodzić tuż około majstrowéj i jéj przyjaciółki, a choć miałby był ochotę spytać ją o Brennerów, nie śmiał. Pozdrowił więc tylko grzecznie... Przeprowadzono go oczyma...
Nieco wyżéj na wschodach stała szczęściem Agatka, w bliższych zostająca stósunkach z Matusową, do któréj Józiak, syn jéj, mimo niedojrzałości dziewczątka smalił pierwsze koperczaki. Agatka, jakkolwiekby była wolała starszego mężczyznę i pod wąsem, zważywszy, że ten już fajkę palił, wódkę pił i lada dzień mógł dostać zarostu, który na tę intencyą starannie golił, a nie mając przytém żadnéj innéj okazyi rozpoczęcia serdecznéj karyery, bo chłopiec Aramowicza był brutal — rada była i Józkowi... Miała nawet znijść niby przypadkiem na dół dla pożartowania z nim, ale tu stała kucharka