Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przed burzą.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wysokiego wzrostu, pięknéj postawy, ujmującéj twarzy brunet z usty różowemi zagadnął...
— Więc o programat prosimy...
— Mów, panie Michale, wtrącił drugi — Stefanowi będzie szło o to głównie, aby swe poezye biblijne miał gdzie drukować.
Brunet zarumienił się mocno.
— Poradźmy się profesora Brodzińskiego, — rzekł ktoś z boku — jest to człowiek i wielkiéj nauki i wielkiego umiarkowania, pojmujący...
— Wszystko, co chcecie, zawołał ten, którego nazwano Michałem — jestem jego wielbicielem, ale — choć to żołnierz i wódz — ja go dziś na naczelnego komendanta nie wezmę. Za łagodny jest, za dobry, za pobłażający... Życie odebrało mu energią — duch mieszka w nim spokojny... a my, nie łudźmy się — idziemy na wojnę.
— Ciszéj — rzekł ktoś... z wojną...
— Ale, na Boga, wszak tylko przeciw pedanteryi i odrętwiałości... dodał pan Michał.
Parę śmiechów słyszeć się dało...
— Młodych sił nam potrzeba — mówił daléj ten, którego otaczano, na tych nam nie zbędzie... zabrane gubernie ich dostarczą...
Znowu ktoś bojaźliwszy syknął, ale się rozśmiano z tchórza...
W téj chwili jakoś jeden ze stojących rzucił okiem po pokoju, tak zadymionym, że nie łatwo było dostrzedz na uboczu siedzących, — za jego wzrokiem poszedł machinalnie pan Kalikst i w kątku przy małym stoliku spostrzegł Brennera, który z głową odwróconą pił kawę, nie zważając wcale na gromadkę rozprawiającą w drugim końcu.
W téjże chwili zaczęto się jakoś potrącać łokciami, oczyma sobie dawać znaki i rozmowa, zupełnie swobodna, nie ustając, zmieniła tok, przedmiot nawet, zwracając się ku rzeczom powszedniejszym. Starano się widocznie, aby to nie bardzo było wyraźném. Jednakże całe życie, jakie niedawno się wylewało, jakby sparali-