Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Przed burzą.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się od razu zakochanym i to go do rozpaczy przyprowadzało — bo się czuł związanym i niewolnikiem.
Na pierwszém piętrze i na górce jedne prawie uczucia, jednakie postanowienia się zrodziły — panna Julia czuła, że młodzieniec na niéj uczynił wrażenie, jakiego nie doznała w życiu; miała zamiar się bronić, gniewała się na siebie... za zbytnią wrażliwość i sentymentalność... Kalikst próbował szydzić sam z siebie, ruszał ramionami, potém rzucił się do książki — nie mógł czytać, chciał się zmusić, prześladowany wspomnieniem wziął się do roboty, ta nie szła, sklecił wierszyk, podarł go, i poparzone trochę ręce opatrzywszy, badrzo późno spać poszedł.
Gdy nocą już powrócił do domu Brenner i w progu zastał ciotkę spieszącą z opowiadaniem o nieszczęściu i ratunku, patrząc nań bacznie, rzekłby kto, iż daleko się więcéj zmartwił przybyłym na pomoc sąsiadem niż samym wypadkiem.
Nie powiedział nic wprawdzie, ale zamiast wypytywać o szkody i niebezpieczeństwo, dowiadywał się, jakim sposobem mógł się tu młodzik dostać. Panna Julia, która słuchała i patrzyła na ojca, zrozumiała to i zarumieniła się mocno. Wypadało ze wszech miar, aby gospodarz poszedł podziękować uczynnemu młodzieńcowi; ciotka, dając mu to do zrozumienia niewyraźnie, sądziła, że sam się tego domyśli. Brenner jednak wcale snać sobie nie życzył téj znajomości i głównie zdawał się niepokoić tém, że ona niejako zawiązała się sama.
Troska ta tak była widoczną a dla Julii znać obrażającą, że po wyjściu ciotki uczuła się zmuszoną powiedzieć ojcu:
— Widzę, że się papa obawiasz tego stósunku i znajomości, ale proszę być spokojnym. Płochą nie byłam i nie jestem i dla mnie nie ma najmniejszego niebezpieczeństwa...
Ojciec, który obawiał się ukochanemu dziecięciu przykrość uczynić, zaczął się tłumaczyć, niemal przepraszać, uniewiniać się; nie uszło jednak jego oka, iż Julcia poruszona była mocno, obrażona prawie, a bądź