Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powrót do gniazda.pdf/330

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obalanie ono — bo tu nie buduje się nic, a wszystko wywraca! Ażali ci, co niszczą, stworzyć potrafią?
Pisarz zmilczał.
— Nie pora o tem rozprawiać — odezwał się — chory jesteś; gdy wstaniesz a siły odzyskasz, kłócić się będziemy. A no, tu ci lekarza potrzeba, nie teologa.
— Mylisz się pewnie — westchnął wojewoda — wiedziałem z czem jechałem i żem śmierć niósł w sobie. Potrzeba mi lekarza, ale dla duszy. Ciało złamane doprasza się, by w proch obrócone do ziemi powrócić mogło.
Pisarz tak był rad, iż przyjściem swem rozerwał waśń jaka dotąd trwała, iż się w niczem wojewodzie przeciwiać nie chciał.
— Oba lekarze się przydadzą — szepnął — bo spokój ci dać mogą i trwogę odejmą.
— Nie mam trwogi — odparł wojewoda, — stanę z sumieniem spokojnem przed sąd Boży. Skutki mych uczynków nie w mocy mej, ale pobudek ich się nie sromam. — I powtórzył z gorączkowym pośpiechem, jakby dla własnego upokojenia: — W sumieniu czystym się czuję.
Drzwi się otworzyły, wszedł lekarz królewski. Wojewoda się zmięszał nieco, bo kogo innego snać spodziewał się i spojrzał na brata; nie opierał się jednak poddając badaniu. Pisarz