Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść składana.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

skich stosunków, przyjął w ....iniczach śniadańko od niżéj podpisanego, który będzie już miał w téj mierze skrypt należycie uprawniony, tudzież wszystkie potrzebne akcessorija śniadaniowe; a dla uniknienia głośności, weźmie za sekundanta Pana Rejenta S., znanego powszechnie z zalety rzadko chodzącéj w parze, do pióra i do pałasza! W przeciwnym razie, gdy los pojedynku zwykł bywać tak wątpliwym, Pan Adam raczy przyjąć z serca pochodzącą radę, aby uczynił zadość obowiązkom sumienia, i ślicznie pożegnał drogie mu osoby.”
— O przeklęty brawura! tchórz maskowany! istny tchórz, mój mosanie! I w dodatku Izraelita! — Daj mi, Adasiu, szpargalik papieru. To nie może mu ujść płazem! Ja mu sam odpiszę! Już ja mu odpiszę!! — I nie czekając mojéj posługi, z tą żywością, któréj lat siedmdziesiąt uchodzić nie mogły, oddarł białą połowę listu Wędrychowskiego, i wnet ją zapisał tym bujnym, szablistym charakterem, jaki widzimy na podpisach Jana III.