Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

188
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

stwa Ciemięgów, gdzie przynajmniéj nie okarmiano go literaturą. Jest może wielu poetów, literatów, uczonych, którzy lubią mówić o swoim przedmiocie; ale ci, co go szanują, ze wstrętem słuchają zapytań, rozpraw, badań, wyraźnie na ich intencyę pokładanych na stół, jak dla innych gości podają się ulubione im pierogi z serem lub naleśniki. Tu bez naciągania mówiono o czém Bóg dał, nie męczono egzaminami, nie wyciągano na zdania, by je potém powtarzać, nie dopominano się tytułów prac nowych, ani czytania próbek. Sama pani ucięła czasem ogromnego bąka, wszyscy się pośmieli serdecznie, i znowu wracano do niewinnych plotek. A wdzięczne panienki, wesołe, szczebiotliwe, łagodne, poczciwy gospodarz zawsze wesoły i poważna matka rodziny, stanowili z zięciami świeżo przybyłymi do tego grona, obrazek familijny wcale miły i pełny kolorytu wiejskiego.
Chociaż mieszkali w mieście od lat kilku, czuć było w ich domu, przyjęciu, obejściu, coś sielskiego, jakąś otwartość, gościnność, szczerotę, przywiezioną z pod Oszmiany czy Lidy, nierozszafowaną jeszcze w mieście.
Zdziwił się bardzo jednego wieczoru Szarski, zastawszy w zwykle dość pustym saloniku państwa Ciemięgów liczne zgromadzenie, mnóztwo kobiet i mężczyzn, z zakroju, mowy, ubioru widocznie świeżo ze wsi przybyłych. Tego najazdu powodem były imieniny saméj pani, na które bliżéj zamieszkała familia i znajomi, zmówiwszy się, zbiegli do Wilna, chcąc tydzień karnawału wesoło przepędzić. Gosposia, gospodarz sam postawiony między drzwiami a rodzajem bufetu, panny postrojone, wszystko to krzątało się śmiejąc, podskakując, chychocząc, ściskając dawne zna-