Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 1.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

126
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

zaledwie o niém wieść doszła; ale zjednało mu szacunek u ludzi ceniących głębszą naukę i miłujących poezyę jędrną śpiewaka Zofijówki, który, gdyby nie dwór, gdyby nie życie pasorzyta i szambelana, gdyby nie wiek XVIII, gdyby nie wczesne zużycie, mógł być jednym z największych poetów, jakimi się chlubi literatura nasza. Professor Hipolit rzucił tę książkę, chcąc przez nią powiedzieć: „Oto co mogę, oto co umiem!“ Ale zarazem widząc, jak głodne rzesze wyglądały pokarmu, jak ogół pragnął strawy, którąby pożywać umiał, przeczuwając, że wychowanie literackie czytających począć się musi od ksiąg pod formą lżejszą wiodących do myśli i pojęć surowszych o sztuce, — przedsięwziął zebrać w jedną wiązkę wszystkie natchnienia młodzieży, wszystkie utwory swoje i rówieśników, wszystkie śpiewy, w których tętniała tęsknota wieku i wyrywały się uczucia jego. Tą powodowany myślą, gromadził do swego Noworocznika kłosy po polu z niezmordowaną gorliwością, nie wahając się schylać po nie i do tych, którymiby inny pogardził jako niedorosłemi dziećmi. I w dzieciach czasem mówi proroczo przyszłość.
Staś więc ufny w przeczucie swoje, które mu mówiło o nieznajomym do ucha, budząc jakąś nadzieję, minął ofiarowane pośrednictwo Bazylewicza, i śmiało mu się sam narzucił, czekając z bijącem sercem wyroku, który dla niego miał być stanowczy.
Czy go ośmieli i popchnie daléj tą drogą? czy zrazi i wleje wątpliwość?
Kilka dni zbiegły w niepokoju i najsprzeczniejszych przypuszczeniach, które coraz chmurniejszą przybierały barwę, gdy jednego wieczoru, siedząc na swém łóżeczku, usłyszał chód niezwykły kogoś widocznie