Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Podróż króla Stanisława Augusta do Kaniowa.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dziny potém, pożegnała króla i szalupy odpłynęły w tym porządku jak przybyły, a król zaprosił niektóre osoby ze dworu na wieczerzę do Kaniowa. «Co było między monarchami sekretnie mówioném, to lubo nie jednego z czytelników pobudza ciekawość, mówi Plater, dogodzić jednak jéj nie jest w mojéj możności. Zamiast tego jednak winianem przydać, czego wszyscy przez cały dzień obecności naszéj na flocie byliśmy świadkami, że z miłą dla obojga monarchów satysfakcją, ta widzenia się przeszła epoka, która przypomniała dawną znajomość przed laty blizko trzydziestą, gdy oboje pewnemi być nie mogli, że narodom rozkazywać będą. —»
Po powrocie króla nadjechali goście z flotylli męźczyzni i damy niektóre, a gdy towarzystwo całe się zebrało, zapalono illuminacją obelisku ognistemi ballustradami otoczonego. Piramida ta od wierzchu do dołu okryta była niby małemi wulkanami ziejącemi ogień i lawę, która spływała strumieniami na dół. Spalono także fajerwerk z bukietu ognistego z kilku tysięcy rac razem złażonego przy wystrzałach arma-