Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pod blachą.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

belan wymknął się z misjonarskiej kamienicy, pośpieszając do domu, gdzie mogli go z obiadem czekać, bo nie spodziewał się jeść go gdzie indziej.
Tak było w istocie, a pani wojska dała mu do zrozumienia, jak wiele zawinił, zawichrzając cały porządek dnia, w którym jeszcze tak niezmiernie wiele było do czynienia.
Przed wieczorem przecie musiano piętrowe zbudować fryzury, poopinać suknie, i tyle razy ztyłu i zprzodu przypatrywać się sobie w zwierciadle, azali szpilki gdzie lub fontazia nie brakło.

II.

Teatr de Société urządzonym był w jednej z sal radziwiłłowskiego pałacu, a że w owych czasach mniej daleko wymagającą była publiczność, nie odznaczał się wcale ani wspaniałością, ani wykwintnością zbytnią.
Ówczesnych dekoracyj najlichszy teatrzyk na prowincji dziśby się powstydził.
Miejsca też dla widzów wygodami wyszukanemi nie grzeszyły. Proste krzesełka dosyć gęsto ustawione zajmowały salę, rozdzieloną tylko na dwie części, jak świat, który tu uczęszczał. Jedna była dla śmietanki towarzystwa, dla zaproszonych gości, druga dla szarego mleka, dla z łaski za pieniądze wpuszczonej publiki.
Tu już zawczasu zajmowały miejsca postacie do najrozmaitszych warstw społeczeństwa należące, nawet tacy pewnie, którzy znajomością języka francuskiego pochlubić się nie mogli.
Główna za to część sali, przeznaczona dla zaproszonych, niezmierną prostotą urządzenia swego w sprzeczności była bijącej z osobami, które ją napełniać zaczynały.
Świat wielki w całym swym splendorze, piękności jego, elegancja, wytworność, stroje najwykwintniej-