Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan i szewc.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nicą krzesła, które mu żona wyjednać miała. Elżusia panowała w domu i sławną była pięknością na dworze Stanisława Augusta. Należało do dobrego tonu kochać się w Starościnie, w któréj i sam Król jakiś czas kochał się po swojemu, to jest, chwilkę z ciekawości, drugą z nudy, trzecią z nałogu. Zastąpiła tę jednodniową królowę inna; ale Elżusi pozostało dosyć jeszcze poddanych i wielbicieli, a łaska królewska nie zupełnie usunęła się od niéj. Piękność pastelowa Elżusi, unieśmiertelniona minjaturą Lesseur’a i portretem Marteau, była naówczas w największym może blasku. Nie straciła była jeszcze świéżości dziewiczéj prawie i dziwnie naiwnego wdzięku twarzy, która zepsucie głębokie pokrywała maską niewinności młodzieńczéj, a sztuka, a wprawa, a próżność, nowych jéj dostarczały broni. Nikt nie ubiérał się tak jak Starościna, nikt tak spójrzéć nie umiał, żeby w jedném spójrzeniu całą zda się wyszafować duszę, nie dając jéj w istocie; nikt nad nią nie był weselszy, śmielszy, zalotniejszy i powszechniéj uwielbiany.
Kilka pojedynków nowym ją okryły blaskiem, a najświetniejsze towarzystwo Warszawy cisnęło się na jéj Niedzielne wieczory. Starosta grał na nich zwykłą rolę męża powolnego pięknéj kobiéty, kłaniali mu się wszyscy, sciskali go, całowali, kochali, zapraszali, obdarzali, pieścili; a ten słodki byt wkrótce tak mu przypadł do smaku, że się w nim rozparł, rozgościł i innego nie żądał. Zmuszony będąc zazdrościć nieustannie, i widząc, że na to sił mu nie wystarczy, przestał zupełnie uważać na zalotność żony. Wiek téż był po temu, i zazdrość zupełnie nie modna; śmiano się z mężów natrętnych, a śmieszność większa może przywiązywała się do zazdrośnych niż do zdradzonych. A Starościna? Starościna płynęła wielką rzeką życia na ustrojonym statku, wśród muzyki, wśród kadzideł strojna, pięk-