Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 48 )

sko, i mimo pracy, mimo usiłowań wyjdą na wierzch z pod zasłony obłudy — czarne zamysły.
A w tychże niebieskich oczach kochanki, czyliż twoja dusza nie wyczyta niewinnych uczuć cnoty? czyli jej miłość przez oczy nie przemówi do twego serca?
Ta nieczuła piękność czyliż nie ma w rysach twarzy tego braku uczuć, i zimnej odrętwiałości, która ją bardziej każe czcić jak bóstwo, niż kochać jak człowieka.
— A to co? przerwał mi przyjaciel, któremu to z zapałem odczytywałem, a to jaki ma związek, z powieścią twoją?
— Żadnego, odpowiedziałem zimno. — Cóż to znaczy?