Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 40 )

szanego tém zjawiskiem niespodzianém, otrzeźwić młodziana: uczucie własnej godności, niezależność od stryja i myśl, że mu ten praw stanowić i roskazywać nie może, dodały mu śmiałości; a stryj bardziej może okazał się zmięszanym jak synowiec. Ponura fizionomija Wagleera nabrała żywości, po kilka razy otwierał usta, i odważył się wkońcu zapytać coby tu Pan Walery porabiał.
— Przypadek mię tu sprowadził, odpowiedział z udaną obojętnością młodzieniec, oś w drodze mi pękła —
— A dokądże to Pan jedzie? dodał zmięszany staruszek.