Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 267 )

foljalu wywodzi; może zechce wziąć cię pod swoją obronę, sama jej się jednak z tém nie nabijaj. Ma ona teraz i tak dosyć biédy z ubogiémi krewnymi, którzy ją obsiedli i cały podobno przemarnują majątek — są to powieści historyczne, kuzynowie twoi, ale wielkie trzpioty. Nielitościwie obdzierają oni babkę swoją historją, z najlepszych jej kapitałów; a ta, choć dumna, nie wiem czemu pozwala im sobie grać na nosie. Zacna ta wdowa, choć trochę kokietka, wiele ci dopomodz może, ale sama się nie nabijaj, jak ci to już mówiłem, żeby cię ze wzgardą nieodepchnęła — Zresztą wybor towarzystwa zostawiam własnemu twemu rozeznaniu;