Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 223 )

dzić łaskawych na mnie państwa nie mogłem.
— O, nie mówże mi Pan tego, przerwała piérwsza, wszystko można dokonać, przy dobrej chęci! ale widać, żeś Pan naprzód dla Warszawy, potém dla Powijówki zapomniał o nas. To mówiąc z uśmiechem obejrzała się w koło.
— Niech mi Pani wierzy, rzekł zmięszany gość do pięknej sąsiadki, żem nigdy nie zapomniał o osobach, tak dla mnie łaskawych — ale interessa obarczały mię bez przerwy, tak, że pomimo kilkakrotnego postanowienia, nie mogłem dopełnić najgorętszego mego życzenia.
— Ale ale — Panna Zofija zasy-