Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 178 )

szony i gwałtownie miotany niespokojnością starzec.
— Złym prawem zabranego, znowu powolnie i flegmatycznie, powiedział Walery, mam u siebie sfałszowany oblig z namowy Waćpana i kilka dowodów, które mi oczy otwierają. Nie gniewajmy się na siebie, panie stryju, dodał później, cudzego nie proszę — ale o swoje dopominać się powinienem.