Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 172 )

oczy ku drzwiom skierował — To on! szepnął Walery — i w tejże chwili wszedł służący niosąc herbatę.
— Kto tam przyjechał? zapytała Julja.
— Drwa przywieźli — spokojnie oddalając się odpowiedział służący i wyszedł. Długo bardzo po jego wyjściu nieprzerwane panowało milczenie, które brzęk filiżanek mięszał tylko niekiedy, aż się drzwi otworzyły, zbliżył się ktoś powoli, a gdy światło na twarz mu padło — poznano Wagleera. Na jego widok, Pan Walery jak gdyby usnuł zamiar jakiś; porywa się i wesoło bieży ku niemu.
Wagleer przeląkł się i cofnął,