Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 162 )

dzące wejrzenia, słowem, wszystko odkryć mogło, że jego sumienie dręczyło go w tej chwili. Usiadł nakoniec przed stołem zarzuconym starymi papierami i szpargałami; w około stały okute skrzyneczki, obok mizerne łóżko, naprzeciw pochylona komoda z wiszącym nad nią portretem Czesława, zarzucona butelkami próżnemi, kawałkami zerdzawiałych żelastw, i innemi mało znacznemi drobiazgami. Starzec się głęboko zamyślił, ale częste tam i sam spojrzenia, poruszenia i niespokojność, myśleć nawet spokojnie mu nie dały. Zdaleka odezwało się szybkie stąpanie, Wagleer zeskoczył z krzesła i stanął oczekując przychodnia;