Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Karol.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trawisz na billardach, na pijatyce z godnymi koleżkami, a mnie na wieczne nudy zamykasz w domu, zapominasz o obowiązkach, o wszystkiém dla rozpusty —
— Ale Pani Sędzino! krzyknął Sędzia, niech mnie ciężkie licho porwie, jeśli ja wiém co się z tą obrączką stało. Dziś jeszcze miałem ją na palcu. Jestem niewinny klękam i przysięgam.
— Jednęż to już złamałeś przysięgę?
— Pani Sędzino! Amalciu! cierpliwości mi braknie, prawdziwie; dalipan jeśli o to chodzi, ja gotów jestem —
— Idź spać —
— Istotnie czas, dobranoc, pani Sędzinéj.